Sam za sobą nie nadąża.
Z pasji do literatury studiuje ostatnio wiersze Konopnickiej Marii, z których to szczególną atencją darzy wiersz "Zła zima". Chodzi po lokalu i syczy: "zua, źua, zuuuaaa, źuaaa". I pakuje się na kolana z książeczką.
Ostra wykopała mu gdziesik płytę z nagranymi wierszykami omawianej autorki i teraz Matka W. pisać musi z Klomszczem na kolanach, nad laptokiem unosi się recytancja jakiejś pani, a Klomszczel posykuje złowieszczo: "zua, zuaaa...".
Przyplątała się też onemu jakaś kontaminacja, która daje efekt wspaniały.
Otóż na widok wszystkich przedstawicielek płci pięknej Klomszczel przystaje i w zachwycie pieje: "kubita, kubiat, kubita!". Czy chce powiedzieć: "kup mi to", czy coś podobnego...?
- Klomszczel, a mama kto? - zapytowuje Ostra.
- Kubita, kubita, kubita!
- A to kto?
- Tata.
- A to?
- Bubu
- A to? - Ostra wskazuje na siebie.
- Kubita, kubita, kubita!
Późnym popołudniem Klomszczy snuje się po lokalu z miną nietęgą.
Coś tam mruczy pod nosem.
- Mamooo!!! - Ostra ryk z płucek swoich wydaje straszliwy. - Mamooo!!! Słyszysz, co on mówi???
- Nooo...??? - Matka W. pędzi leci.
- Zua kubita, zua kubita, zua kubita... - delektuje się Klomszczel swoim nowym tekstem i, minę przybrawszy przebiegłą, podąża w stronę tatusia. Ryje mu się na kolana i zagaja:
- Ni ma kubita? Ni ma kubita? Ni ma kubita?
- Że co? - tatuś jest lekko skonsternowany.
- Ni ma kubita! Zua kubita...
Tako rzecze Matka Samo Zuo.
aż strach pomyśleć, jakie następne przemyślenia poczyni Klomszczel...
OdpowiedzUsuńrozróżnianie płci - ok, każdy sobie musi to jakoś uporządkować, ale skąd ta dzidzia ma takie antykobiece podejście - jak nic matka zła kobieta była...
OdpowiedzUsuńdobrze, ze chociaż tata latorośli nie wspiera w mizoginistycznych komentarzach :P
Ciekawy wpis. Znalazłem Twojego bloga przez przypadek, bardzo mi się spodobał.
OdpowiedzUsuń