czwartek, 24 lutego 2011

Słowotwórstwo radosne (2)

Przed wyjściem do szkoły na drugą zmianę Sistra Ostra oglądała jakąś bajkę w TV. Po ekranie dymał tłusty chomik wygenerowany przez komputer, wyglądał jak żywy: sfutrany, policzki wiszące do ziemi. Aż mi rączki zaczęły chodzić: pomacać by zwierzaczka się chciało. I przypomniało mi się, jak znudzona melorecytacją: idzie kominiarz po drabinie...wymyśliłam dla Ostrej inny wierszyk, który hula po naszym domu do dziś. Leci to tak:

idzie chomnik pod pomnik
niesie w rzyci odgromnik        [alternatywnie słowo na d...]
jak mu piorun przywali
to chomnika nie spali

Chomnik - nie chomik: sympatyczniej się wymawia i lepiej rymuje. Pamiętam, kiedy Ostra zaniechała leżenia plackiem w łóżeczku ze szczebelkami i zaczęła jakoweś dziwne ruchy wykonywać (przygotowujące ją do stanięcia na własnych nóziach) nazywaliśmy te wygibasy Poranna Gimnastyka Obywatela Chomnika.

Doktor Maltretor też już nie chce leżeć plackiem. Ciocia Ania obiecała przywieźć w weekend leżaczek. Posadzimy Kląszczelinę w leżaczku i się zacznie:

idzie chomnik...

Albo i nie - już mi się lęgnie jakieś nowe wierszydło:

idzie Kręcina do Szczecina...

Oj zryty beret, zryty...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz