piątek, 4 marca 2011

Czarownica i czarodziejka



Sprząta czy odlatuje???

Pamiętacie ten kiepski dowcip: zięć po powrocie z pracy zastaje teściową w kuchni z miotłą; pyta: "mamusia sprząta czy odlatuje"? 
Czasem mam ochotę zapytać o to samo Ostrą. Że odleciana jest już wiecie i bunt ma w genach zaprogramowany, sprzątać za to nie lubi patologicznie. Są dni, kiedy najchętniej wsadziłabym ją na miotłę i wysadziła na orbitę. Z racji wieku przystoi jej wciąż miano czarodziejki (pamiętacie ten kiepski dowcip: jaka jest różnica między czarodziejką  a czarownicą? - jakieś 20 lat...) ale coraz częściej zachowuje się jak czarownica. Z bałaganiarstawa (bałaganoznawstawa?) mogłaby się habilitować. Aż strach wchodzić do niej do pokoju, bo można się nadziać na stojące skarpetki; stosy książek, które akurat czyta (wszystkie równocześnie, rzecz jasna),usadzone w dziwnych pozach lalusie (jedna w szkole, druga w przedszkolu, trzecia czeka na autobus, czwarta...) oraz stos pluszaków pilnujących łóżka, oraz rozłożoną na podłodze matę do twistera; także: kupę starych gazetek o Barbie tudzież śwince Pepie; takowoż piętnaście piżam: bo w jednej spała wczoraj, w drugiej dzisiaj, a reszty nie zdążyła schować po praniu... Kosmos.
Indagowana w kwestii sprzątania, warczy, pluje i się nadyma jak żaba: porządek jest!!! Czego ta matka chce??? CO niby ma posprzątać??? Że na biurku (które, jak sama nazwa wskazuje, służy do odrabiania zadania) trawa już prawie rośnie i tylko wiadomo co zwalić na środek do kompletu - niech rośnie; zadania się odrabia przy kuchennym stole. Że pod biurkiem już tylko baby i dziada brakuje (skąd się to powiedzenie dziwaczne wzięło?) - po babę posłać, dziada przyprowadzić, Ostrej dać spokój!!! Ona ma ważniejsze rzeczy na głowie.
Oprócz jednoosobowych akcji alchemicznych Ostra organizuje też sabaty pod hasłem: " Mamo, dziewczyny do mnie przyszły; bawimy się u mnie w pokoju, nie wchodź bez pukania". Nie wchodzę nie dlatego, że nie interesuje mnie, co młodociane czarownice czynią pod moją nieobecność, ale z tej prostej przyczyny, że wejść się nie da. Sabat zasadza się na wybebeszaniu wszelkich szuflad i półek, co wydatnie utrudnia otwarcie drzwi, zza których dobiega kwik, pisk i od czasu do czasu mięsko (ale takie malutkie jeszcze, kotleciki rzec można...).
Za jakąś godzinkę Ostra wróci ze szkoły. Rzuci plecak w przedpokoju, ciepnie gdziesik worek z kapciami, zda relację kto i do czego jej dzisiaj napluł, w kim się zakochała i kto jest "gupi". Pokręci się trochę po mieszkaniu, cóś wszamie i zamknie się w swoim pokoju. Może mi namaluje laurkę? Ale bardziej prawdopodobne, że wyroi się po chwili i zapyta: "Mamo, a mogę iść zobaczyć czy jest ........ (tu wstawić adekwatne do nastroju Ostrej imię koleżanki) ".
I znowu zacznie się sabat.
A jutro sobota - sprzątanie po sabacie mam zapewnione...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz