czwartek, 23 czerwca 2011

Hodowla niemowla

O poranku Siostra Ostra pakuje się do dużego wyra. Słychać złowieszczy syk: ooo...nie! znowu Klomszczel!! a ja sie chciałam poprzytulać!!! gupi Klomszczel!!! Lookam na Ostrą ukradkiem: z ócz błękitnych błyskawice miota takowe, że sam gromowładny Zeus byłby dumny; dym uszami wali, z nozdrzy takowoż - niczym u byka z kreskówki, co to go, napalony jak szczerbaty na suchary, torreador poskramiać postanowił. Jeszcze moment i rzuci sie na matkę albo na Klomszczela i poszuką zadusi. Albo tętnice poprzegryza. Albo ... zacznie płakać żałośnie, że macam Klomszczela, a nie ją i że nie chcę spać przylepiona do ściany, żeby się ona, Ostra, w łożu małżeńskim zmieściła, bo sama spać nie bedzie, bo widliszek na suficie dybie na jej życie... Uff...
Klomszczel buja, słucha i ma dupoko w głębie jęki Ostrej. Chwyta się za cuchnonce/smrodliwe giczaje i rechoce w uniesieniu: widocznie ów smród wprawia go w dobry humor niczym gaz rozweselający.
Ostra uderza w ton martyrologiczny: a bo ty mnie nie kochasz juszszszsz; a bo ty wolisz Klomszczela; a bo ty byś chciała, żeby mnie nie było.
Klomszczel buja.
Ostra truje.
Ja wariuję.

Poza wszystkim, hodowla niemowla, gdy się ma do pomocy Ostrą, bywa znośna. Ostra to dodatkowa para rąk i oczu, bez których często nie dałabym sobie rady. Udręka, ale i ...wyręka. Ostra wysłana do sklepiku po drugiej stronie osiedlowej uliczki, potrafi wszystko załatwić. Panie sprzedawczynie dobrze ją znają i zrealizują każde zamówienie wyrażone przez matkę w sposób opisowy i niekonwencjonalny. W razie czego, podeślą z towarem i zapytaniem do matki do domu i pozwolą zapłacić po powrocie. Ostra puchnie z dumy, kiedy dyma do sklepu z portfelem pełnym uzbieranego po kieszeniach bilonu i siatką przewieszoną przez ramię. Przy okazji uczy się liczyć kasę i zażera wyjęczanymi na okoliczność "pójścia mi do sklepu" lodami. Wilk syty i owca cała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz