wtorek, 16 sierpnia 2011

Mlekoholizm

Syn mój Klomszczel jest uzależniony. Tatuś zdiagnozował u niego mlekoholizm. Bidulek... Klomszczel, nie tatuś. Tatuś kusza wszystko, co się do kuszania nadaje, Klomszczel zaś wybredne dziecko jest. Nad wszelkie pokarmy płynne i stałe przedkłada cyc. Rano, wieczór i w południe. I nocom, gdy matka nic nie kuma i cyca własnego se z trudem namacuje celem zapodania - mlekoholizm... I jakby tych "izmów" beło mało, Klomszczel z racji uroczego wieku miesięcy ośmiu zapadł także na mamoholizm. Wystarczy, że się matka zadnią stroną do onego obróci - już rwetes, płacz żałosny i alarm wszczęty jakby się waliło i paliło. Nic to, że matka się czasami oddalić musi tam, gdzie króla w lektyce nie noszą; nic, że ma zapotrzebowanie umyć ograna, albo - nie daj Boże - coś skuszać. Matka ma nie mieć zapotrzebowań i już. W ramach zachowań perwersyjnych bywa, że matka myć się musi, albo i insze bezeceństwa toaletowe wyczyniać w towarzystwie nieletniego samca. A jeśli to już molestowanie??? I młodzian tylko na nogach stanie i matkę do prokuratury zapoda? Że nie dość, że stara, brzydka, to jeszcze starość swą i brzydkość światu wszem i wobec okazuje i lekce sobie waży doznania estetyczne nieletniego...
Och, minęły były czasy, kiedy matka wrzucała Klomszczela w stęsknione ramiona wracającego z pracy tatusia i oddalała się ku kiblu samotnie; kiedy wchodziła do wanny z gazetą i czytała podczas, gdy Klomszczel z tatusiem bujali na macie.
Matkoholiczny mlekoholizm vel mlekoholiczny matkoholizm mija. Ostrej już minął zdecydowanie i jak mantrę Ostra powtarza: ty mnom nie rzondzisz!!!
Może więc cieszyć się z tego Klomszczelowego uzależnienia - słodziak z niego wszak niebywały...:))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz