niedziela, 21 sierpnia 2011

Pogrzeb kartofla

Nie będzie to recenzja filmu Jana Jakuba Kolskiego
(http://www.filmpolski.pl/fp/index.php/123254)
a jeno opis obyczajów konsumenckich Klomszczela.

Jest ci taka modna ostatnimi czasy jedeologia - nazywa się ona Bobas Lubi Wybór (BLW). Rzecz dotyczy wypasu niemowla, które to niemowlę samo decyduje co sobie zakorbić z podsuniętego przez rodzinkę talerza. Więc Klomszczel dostał wybór jednokrotny, czyli michę kartofli. Chociaż... liczba mnoga jest tu raczej nie na miejscu, albowiem kartofel był jeden i to rozmiarów raczej mikrych. Niech se dziecina powybiera łapkami kartofla z michy...
Raz już próbowała matka zapodać dziecięciu michę z marchewką, ale warzywko ono, z racji koloru, plami okrutnie i, wsmarowane w jakąkolwiek tkaninkę tudzież mjurdę konsumenta, kłopot czyni. Zatem kartofel: zamordowany okrutnie. Najpierw oskórowany, potem: utopiony we wrzątku, ugotowany, utłuczony, ugnieciony widelcem. Bestialsko rzucony do michy, wytłamszony Komszczelowymi łapkami, wsmarowany w stół, włosy, siostrę i na koniec rzucony o ziemię. Aaa ... i jeszcze żywcem pogrzebany w Klomszczelowych wątpiach - ale nie w całości, jeno szczątkowo, szczątkowo...
Bobas z wyboru skorzystał tak sobie. Powybierał łapka prawą, łapką lewą...Kanał lewy, kanał prawy... Pojeść - nie pojadł, ale micha wzbudziła w nim wyraźnie większe zainteresowanie niż słoiczkowa zupka o kolorze i konsystencji, jak pamiętamy, wymiotów kota.
W ramach kolejnej akcji BLW Klomszczel dostanie do wybrania z michy cóś zielonego. Może brokułka... Matka wszak synestetykiem jest i zielone widzi jej się smaczne, a smaczne i miętkie jej się widzi zielone, a zielone, smaczne i miętkie jej pachnie brokułkiem;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz