wtorek, 4 października 2011

O Kocie w Butach, któremu waliły śmierdlągi

Bywa, że Ostra zachcenie ma, coby jej opowiedzieć bajkę. Matka, jak to matka, bajków zna kuuupę. Ale ileż można o onych królewnach letko głupkowatych nawijać? No, ileszszsz...
Zatem matka, w samoobronie rzecz jasna, wymyślać poczęła była bajki powalone jak stodółka, znaczy bajki - porypajki. 
Dobry wzór mając w postaci kabaretowych "Bajek dla Potłuczonych" (http://www.youtube.com/watch?v=VgRZ-tKYGKk&feature=results_main&playnext=1&list=PL0D9CEAB6EE4A03F4) - jęła sztukować...
Oto odsłona pierwsza:

Bajka o Kocie w Butach, któremu waliły śmierdlągi


Dawno, dawno temu ... pitu, pitu, srutu tutu... (zalecana "Morfologia bajki" Proppa), żył, był Kot w Butach, któremu straszliwie śmierdziały nogi. Dymał, bidocek, na wszystkie akcje zbawiania świata (sprzątania świata...) w paskudnych gumofilcach PolSport i gicze jego cuchnęły po onych akcjach niewyobrażalnie. Przedsięwziął był raz myśl, żeby do boju ruszać w klapkach, ale zrezygnował - poczucie wzbierającego obciachu było silniejsze. Oczyma wyobraźni zobaczył siebie, bohatyra nad bohatyry (my hero...) w bojowym kapelutku, ze szpadą u boku i w tych nieszczęsnych basenowych klapcorach made in China... Niedoczekanie! Jak świat światem, kobiety leciały na przepoconych marynarzy, drwali czy mechaników samochodowych, a ostatnio - hydraulików. Właśnie, że będzie śmierdział. Do upojenia: woń roztoczy taką, że, że, że... No, wicie, rozumicie: że aż strach.
Niestety, kocie śmierdlągi waliły tak drastycznie, że kobiety lokalne tudzież zamorskie wiały gdzie pieprz rośnie. Nic nie pomagało tłumaczenie, że bohater po akcji umęczon, ma prawo sobie powalić (smrodem rzecz jasna...). 
Kocina jął rozmyślać. Jeśli nie klapki, to co...? Próbował rozmaitych wkładek dezodorujących i talków do stóp, ale nic nie było w stanie pokonać fetoru generowanego przez kocie gicze i gumofilce PolSport. Nie chciał być Kotem w Klapkach, Kotem w Kapciach, Kotem Bezbutym... Nabył był w końcu skórzane kozaczki, gdyż ponieważ skóra naturalna pono dobra dla pocyncych się nóg. I nic. Wydatek się był nie zwrócił. 
Aż wreszcie Kot wpadł na genialny w swej prostocie pomysł! Kupił 31 par jednakowych skarpetek i podczas każdej akcji wypacał się w te skarpetki a potem je anihilował. I tak co miesiąc. I po dziś dzień. I po wsze czasy.
Ament.

Bajka rzeczona nie tylko ujmuje ujmującym ujęciem tematu, ale także ma walory wybitnie wychowawcze - smród (nomen omen...) dydaktyczny wali od niej na kilometr. 
Zalecana jest dla dzieci powyżej lat 3 oraz mężczyzn powyżej lat 40 (co z grubsza na jedno wychodzi jeśli chodzi o podejście do chodzenia w skarpetach....) jako bajka terapeutyczna mająca na celu wyrobienie prawidłowego stosunku do higieny osobistej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz