piątek, 25 listopada 2011

Lustro

Klomszczel zrobił się niebywale towarzyski.
Najchętniej konwersuje z pewnym chłopcem, który zamieszkuje lustro w przedpokoju. Miejsce drugie, na liście ukochanych towarzyszy zajmuje Aba - Czyli siostra Ostra. Aba odpada jednak w przedbiegach, kiedy tylko pojawi się ON. Wystarczy podsaneczkować (właściciele psów znają dobrze ten radosny sposób poruszania się...) w pobliże lustra i wyjrzeć zza węgła. Jest!!! Czeka!!! Podbiega się więc kurcgalopkiem naczworaczym do lustrzanej tafli i mocno chłopca całuje. Można kordialnie cmoknąć dzióbkiem. Albo przylepić do lustra jęzor. Dobrze, że to nie tafla lodu, bo matka (chora na wyobraźnię...) wizję ma, jak to Klomszczel przytyka ozór gdzie wzmiankowała, ozór przylepia się zgodnie z odwiecznym prawem natury a Klomszczy ciągnie, ciągnie, wyciągnąć nie może. W końcu ozór odrywa się od zdradzieckiego podłoża i młody wiuuu... - leci na drugi koniec przedpokoju, a rozwleczony jak guma do majtek biedny mięsień klapie na podłogę i nie chce dać się upchać z powrotem do ryjca. Taaa...
Bo mamusią Klomszczy znudzony jest już śmiertelnie. Cóż to za towarzystwo dla młodego mężczyzny - nie chce gadać godzinami z chłopcem z lustra (mówi, że za młodu konwersowała z chłopcem z plakatu i to jej wystarczy); nie lubi wyjadać śmieci spod kuchennych szafek; odkąd wyrwało się gniazdko nie pozwala chodzić o odkurzacz; krzywy okiem patrzy na lizanie się z kotem przez szybę drzwi balkonowych.
Konflikt pokoleń narasta lawinowo. 
Nie ma letko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz