Ogólnie czujem siem gnembiona, sekowana i złośliwie oskarża się mię o niezrozumienie sytuacji.
Tyle lat walczyłam w moim domu o wolność i demokrację...Tyle lat...
Wolność ograniczana mnie jest permanentnie, demokracji ani widu, ani słychu.
Wolność, jak ja jom rozumiem, to jest robienie tego,co ja chcem, wtedy kiedy chcem, z kim chcem, gdzie chcem i jak chcem. Reszta może se nie chcieć: to, że ja chcem jest warunkiem sine qua non. Bo jak chce ktoś inny, to już jest jego wolność, a co mnie obchodzi cudza??? Moja wolność jest moja i dlatego jest ważna. Wolność cudza jest nie moja, więc może to nawet w ogóle nie jest żadna wolność, tylko zachcenie?
Demokracja zaś to jest wola ludu. Za lud w naszym domu robimy ja z Klomszczelem. Więc jak my mamy wolę, to powinno się nas słuchać. I uwzględniać. Klomszczel ma głównie wolę jeść. I wyć. I jest to uwzględniane. Zazwyczaj. Bo po piontym biszkopcie już nie.
Ja mam wolę być wolna; wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem. Wienc, na ten przykład, mam wolę oglądać dziesiąty raz ten sam odcinek gupiego serialu dla nastolatek, a mamusia mówi: pierdolety no pasaran, żeś się już dziecko (dziecko...-jeszcze se pozwala...) naoglądywała, idź ze poczytaj. Albo mam wolę, żeby mi coś kupić. Albo piniondze dać. Wolę też lekcji nie odrabiać i grać na kompie, książkę pisać albo Shakiry słuchać i tańczyć. A mamusia woli co innego i to jej wola jest zawsze uwzględniania, a nie moja.
Nolens volens muszę się naginać.
O kant wiadomo czego potłuc takom demokracjem.
Mamusia mówi, że wolność i demokracja to som imponderabilia, ale tszeba do nich dorosnąć.
Pszeciesz dorosłam.
Mamusia zawsze tforzy: to fszystko jest proste jak budowa cepa.
Jestem wienc przekonana, że legitymacja kombatancka należy się mię jak psu zupa.
Tylko ja zupy to jeść nie chcem...
| Fszystko jest proste, jak budowa cepa, nie...? Dawno temu w skansenie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz