niedziela, 4 marca 2012

Sikisiki

Poprasza czasem matka Ostrom, coby jej pomogła. 
Dzieje się tak w sytuacjach ekstremalnych albo, gdy matka ma jakieś wybitnie ekscentryczne zachcenia, na pszykład sikisiki. I mówi matka, dajmy na to: weśśś Ostra, pobujaj no Klomszcza chwilę, mamusia musi...no, wiesz...(tu szukanie słowa następywuje właściwego). 
Wylać się musisz, oświadcza Ostra odkrywczo, burząc misterne konstrukcje językoznawcze mamusi. Choććć Klomszczy, mama idzie sikisiki, kobiet się w toalecie nie podgląda. 

Ostatnio poprosiła matka była o pomoc i na odchodnym rzuciła ku przelewającej się po lokalu progeniturze: weźcie se Edwarda i, bo ja wiem...zapieluchujcie, ja zaraz wracam.

I zapieluchowali:


Edward oblookał progeniturę błędnym wzrokiem, ale docelowo wygląda na zadowolonego. 

W zasadzie, jeśli tempo życia matki nie ulegnie zmianie, poprosi matka wyspecjalizowaną już progeniturę o zapieluchowanie i przynajmniej sikisiki znikną z listy jej ekscentrycznych zachceń. Będzie miała matka więcej czasu na inne ekscentryczne zachcenia.

 Może jedzenie, na ten pszykład?
Albo picianie?
O, picianie byłoby dobre...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz