poniedziałek, 25 czerwca 2012

Wakacje

Rytualne pytanie na śniadanie: gdzie pojedziemy na wakacje?
Nigdzie.
Aleee mamooo.

No, bo tak: FSZYSCY JUŻ pojechali. A jak jeszcze nie pojechali, to jadą ZARAZ. FSZYSCY pojechali do Turcji, Grecji, Hiszpanii i Chorwacji. I nad morze. FSZYSCY mają babcię w Kanadzie, ciocię w Hameryce i JUŻ pojechali. W piątek pojechali  i już ich dziś w szkole nie będzie. A jak będą, to znaczy, że jadą jutro. Fszyscy, tylko nie my.

No, faktycznie - babci w Kanadzie nie mamy, a ciocia z Hameryki przyleciała niedawno do Polski, żeby wujek w Hameryce spokojnie nie wychodził z pracy przez trzy miesiące i pozarabiał many many many. 

Zagranicę ciepłomorską, błękitnawo-seledynową, ciepłą i rozkoszną raz przerabialiśmy. Zagranica rzeczywiście cuudna, ale cóż z tego: Ostra całe dnie chciała siedzieć na przyhotelowym basenie, a ciągana na wycieczki dawała popisy swych aktorskich możliwości. Wieczorami, kiedy ludziska wylegały ku knajpom na zwiady, Ostra czatowała aż uśniemy, żebyśmy przypadkiem nie zasiedli na hotelowym balkonie BEZ NIEJ i robili, bozia nie daj, coś w czym ona uczestniczyć nie może. Jeszcze czego! W końcu są wakacje, nie? Po dwóch tygodniach takiego, hmmm, odpoczywania wróciliśmy do domy zrąbani jak konie po łesternie w odcinkach. Never ever! A Klomszczelego jeszcze nie było nawet w planie...To jak jazda rejsowym autokarem na wycieczkę objazdową: co chwila widzisz zjazd z autostrady i tabliczkę z napisem Wenecja, Srecja, York Nowy, Sącz Stary - i wiesz, że nie zjedziesz. Nie da rady. Ale Wenecja jest, ofkors, tam gdzie zawsze. Tylko ciebie nie ma. I dłuuugo jeszcze nie będzie.

Na obóz nijaki Ostra nie reflektuje. Półkolonie? Jeszcze czego - cały rok robi, co jej każom i może jeszcze w wakacje bedzie kupe robić na gwizdek. O, nie - sami se idźcie/jedźcie!
Rodziny nijakiej "na wsi" nie mamy, coby ją sprzedać na kilka dni.
Agroturytyka? Taaa...cały rok czekamy z utęsknieniem, żeby kury macać, krowy doić, traktorem pomykać.

Dupa zbita.
Poczekamy, co się zdarzy.
Żadnych planów.
Zeszłoroczne zaplanowane wakacje właśnie skończyliśmy spłacać.
Fajnie było.
Pobuda o szóstej, zasypianko o ósmej. Ząbkowanie Klomszcza. Histerioza Ostrej, że do jakiego miasta, że po co dalej niż na hotelowy basen, że dlaczego już z plaży i że ona spać nie bedzie.
A niedaleko Wenecja, Srecja, York Nowy, Sącz Stary...
Lizanie cukierka przez szybę.
Paradowanie wśród wylaszczonych pań w rozglimianych butach i dresiku. Siku, piciu, piciu, siku. Dmuchana zjeżdżalnia, ciufka z dwójkę. Lody gofry piciu siku.
Tatuś tępo wpatrzony w fotograficzny aparat: pstryknąć by coś zamiast Ostrej na plaży...
Mamusia czule obmacująca nieprzeczytaną, mimo dwóch tygodni urlopu, książkę...
Klomszczel jeszcze śpiący w wózeczku.
W tym roku zasuwa już jak messerschmitt i to zwykle w przeciwną stronę niż reszta familii. I rzuca się na glebę. I wyje.

Wakacje.
Brrr...

Urlop?
Nie przypominam sobie...

Doprawdy nie wiem, co zrobię, kiedy okaże się, że w przyszły poniedziałek FSZYSCY naprawdę się rozjadą. 
Albo wiem: wstanę o szóstej, dożyję do osiemnastej, kiedy to nadejdzie tatuś, browca zapodam sobie na znieczulenie i lulu. Jedyna nadzieja, że sunący ku nam na interwencję Cebula Ryszard z ekipą pomyśli, żeśmy na wakacje wyjechani i zanim trafi pod właściwy adres, zaliczy jakieś morze, srorze, Wenecję, Srecję i matka się w tym czasie odeśpi i wstanie o szóstej świeża jak skowronek, żeby dożyć do osiemnastej

Niech żyją wakacje, niech żyje pole, las...

4 komentarze:

  1. I ja jak wszystkie posty śledzę od razu komentuje na gorąco!!! I ja mam to samo, nie planuje, nie wymyślam, zobaczę co się zdarzy tego pięknego dnia w poniedziałek... Może jeszcze Fszyscy nie wyjadą co? pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. moja droga, nie pękaj. do nas zaraz tańsze loty bedom. u nas jest super, Młody może uciekać, bo jako że drzew brak, zawsze będzie na widoku. Młoda z kolei w razie focha może być powiedzmy (puszczam wodze wyobraźni i wyciągam pierwsze z brzegu) przeciągnięta nad gejzerem w ramach kruszenia. Nie gadaj tęsknie o ciotce z hameryki, jak masz inną skądinąd na podorędziu!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. hehehehhe obśliniłam monitor z uciechy, świetnie to napisałaś hehehehhee :))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Popłakałam się ze śmiechu. Wreszcie ktoś obnażył prawdę. Mimo wszystko muszę jechać na takie coś w tym roku-muszę się poświęcić dla dzieci, żeby na starość się mną zajęły.

    OdpowiedzUsuń