czwartek, 30 sierpnia 2012

A ja?

Właśnie usiadłam.
Coś chciałam robić.
Pisać.
Zjadłam kolację nad klawiaturą: szklanka piwa, trzy parówki z szynki z majonezem i mała paczka czipsów.
Gówniana, wiem.
Zawsze tak kompulsywnie jem, kiedy uśpię młodego (rewelacyjne to sformułowanie: uśpić to można psa, żeby się nie męczył jak chory...) i wyrywa mnie z letargu taki np. tatuś, żebym może się umyła albo może do roboty coś mam i potem będę jęczała, że mnie nie wyrwał.
No to siedzę.
Fejsa oblookałam.
Tu klikłam, tam klikłam.
Nie mam siły twórczo tworzyć.
Dzień jak co dzień.
Obudził mnie Klomszczy o 5.10.
Pitoliłam coś do niego w wyrku do 6.10.
Przetrzymałam. Wstałam kawę robić. Tatuś przewinął, galoty nadział. Wyszedł do pracy.
6.40, 6.50, 7.00...
Ostra śpi.
Kaszę zjadł
Kaszę zjadła. Tę samą - bo kakałkowa, to lubi i teszsz bedzie.
9.30 - mam wrażenie, że minął już cały dzień, już bym mogła spać iść.
Żłobek adaptacja. Klomszczy na chwilę z bańki. Ale ryki, kwiki, mamaaa...
A my w długą: coś tam załatwić w mamy pracy, urodzinowe zakupy Ostrej, inne obowiązki rodzinne, obiad, do domu, zabawianie, pitolenie kotka przy pomocy młotka.
Odbiór Klomszcza - urechotany jak Murzyn z bambusa. Sorry, sorry, politikal niekorektnes, wiem.
Drzemka. Pobuda. Jazgot. Jazgot. Jazgot.
Tatuś powraca.
Spacer. Drzemka. Jazgot. Jazgot. Jazgot.
Reszta dnia.
Kąpanko, zabawianko, śfinki nakuszywanko, spanko.
Odmowa spanka.
Namawianko na spanko.
Ufff...

Fszystkie dzieci nasze soom.

A ja?
Kto ja? Gdzie ja?? Jakie ja???

2 komentarze:

  1. o, widzę, że o nas zacząłaś pisać. u nas też jazgot, jazgot, jazgot.
    i ja, która spać mam ochotę iść już w momencie usłyszenia porannego, pobudkowego jazgotu. tyż się do uczelni przyzwyczajamy. zgaduję, że stąd to nasilenie jazgotu, u mnie skutkujące morderczymi myślami...

    OdpowiedzUsuń
  2. Och jakże interesujący plan dnia twojego. Och jakże.
    Przynajmniej człowiek na nudę narzec nie może.

    OdpowiedzUsuń