poniedziałek, 14 marca 2011

Muł





Siedzimy onegdaj z Ostrą na kanapie i oddajemy się lekturze.
Cisza. Spokój. Sielanka. Tylko zapach farby drukarskiej i szelest przewracanych stronic...
I nagle Ostra zaczyna nucić: "kaczorek rozgarnia muuu...".
Zdębiałam. Że jak??? Że co ten kaczorek robi???
I pytam Ostrą odruchowo: "komu rozgarnia?" (głupia stara klempa, od razu sobie cóś powyobrażałam...).
A Ostra ze stoickim spokojem: "kaczorek rozgarnia muuu...". Noż powaliło dziecinę, myślę. Co ona dzisiaj jadła na śniadanie..., co piła...? Leki jakieś? Używki? Nic!
- Ostra - pytam ostrożnie - weź no zaśpiewaj to jeszcze raz. I Ostra daje: "kaczorek rozgarnia muu..". Trzeba interweniować, myślę, i drążę: a co to ty śpiewasz córeczko? Mamusia nie zna, w szkole cię tego nauczyli? Z filmu jakiegoś? Ostra patrzy jak na wariata i mówi, że to z Mani (taka bajka na MiniMini o rzeczonej dziewuszce imieniem Mania), po czym zawodzi dalej: "kaczorek rozgarnia muuu..., a piesek węszy wśród ziół...". No cudnie. "Ty, a dlaczego ten kaczorek rozgarnia mu? Znaczy, temu piesku rozgarnia, tak?". "Pieskowi" poprawia automatycznie Ostra, nieodrodne dziecko polonistki. I wyje dalej, przyglądając mi się badawczo: chyba matka cóś nie teges.

Wieczorem, kiedy Ostra zażywała kąpieli zawodząc w wannie o demonicznym kaczorku, włączyłam telewizor. Leciała Mania. I piosenka: "kaczorek rozgarnia MUŁ, a piesek węszy wśród ziół".
Ufff, obieśmy zdrowe.

1 komentarz: