piątek, 17 czerwca 2011

Cjongnienie

Kolega Kląszczu Moczu ma pewną męską przypadłość, która, nie wikłajmy się w eufemizmy, wymaga codziennego cjongnienia. I, jak to w rodzinie bywa, spór o cjongnienie rozgorzał niemały.
Ty, ojciec, lepiej się na tym znasz, mówi matka i przepycha wykąpanego Kląszcza na tę stronę przewijaka, przy której stacjonuje tzw. tatuś. Doświadczenie masz, autopsja, te rzeczy - weź i mu zrób.
Dlaczego ja? - zapytuje filozoficznie ojciec - ja się boję, że mu urwę. Eee... opowiadasz, wymiguje się dalej matka, ty lepiej znasz tę waszą męską anatomię i nie mów mi, że nie wiesz jak to zrobić, hehehe...
Ale to tobie lekarzyca pokazywała jak to zrobić fachowo - nie ustępuje ojciec. A ty niby cjongnienie robisz niefachowo??? - wzrok matki, pełen dezaprobaty, próbuje obudzić męskie ego... Chcesz, to ci pokażę!!! - ojciec daje się złapać na te plewy:) Nie, dziękuję - odmawia matka stanowczo, kolację już jadłam...
I tak co wieczór.
Przy okazji matka myśli sobie jak to będzie, kiedy nadejdzie pora uświadamiania Kląszcza w kwestiach wiadomych. Z Ostrą nie ma problemu - od maleńkiego przyzwyczajona, że w domu można zapytać o wszystko, pyta, docieka, analizuje i dobrze jest. Obkładamy się literaturą fachową, nie peszymy, piekłem nie straszymy - wyjaśniamy bez emocji. Im dalej w las, tym więcej drzew: dziewczyny w szkole takie historyje opowiadają, że czasem się trzeba w domu pogimnastykować werbalnie i intelektualnie, ale warto.
A Moczysław? Czy matka będzie w stanie? Tatuś...?
Poradzimy sobie. Jak dobrze, że żyjemy w czasach, w których rzeczowa rozmowa wyrugowuje te wszystkie kapusty i bociany. A może czasy nie mają tu nic do rzeczy, tylko matki zwoje mózgowe odpowiednio pracą umysłową przecjongnione podpowiadają: tylko nie ściemniać, nie ogłupiać, nie kłamać.
I żeby ta kuncepcja wraz z Ostrą przejszła w następne pokolenia:)

1 komentarz:

  1. Słyszałem jednego urologa dziecięcego, jak wołał na szkoleniu: "ręce precz od napletka!"
    Więc może dajcie spokój z tym cjongnieniem?

    OdpowiedzUsuń