niedziela, 5 czerwca 2011

O Moczu

Syn mój, dwojga imion, został słynnym raperem. Ksywka: Kląszczu Moczu. Kląszczu, bo..., no Kląszczu - wiadomo. A Moczu, bo...no też z grubsza wiadomo. Dźwięki wydaje Moczu zajefajne; niedawno wzywał był jakąś Etyte - skąd takową zapoznał, pojęcia nie mam. Nie bywa wszak chłopaczyna na baletach jeszcze; chyba nie bywa ... I hope nie bywa... A jak bywa, sęp jeden, to nie chociaż matkę zabiera.
Mógłby też założyć kapelę o wdzięcznej nazwie Turlaj Beret, bo ostatnio namiętnie turla się po dywanie; a beret, bo... no czemu nie - matka beret ma zryty, to może być, że ku matki czci, czy cóś...
Matka o zrytym berecie mogłaby słynnemu raperu pisać teksty. Oto zajawka:

słynny raper Kląszczu Moczu
wali kupę na uboczu...

Albo, parafrazując słynną piosenkę z bajki Pocahontas, śpiewaną przez Edytę Górniak (Etyte, Etyte... czyżby???):

Powiedz, czemu Kląszcz tak wyje w księżcową noc
i czemu on tak bąki puszcza rankiem?
Czy usłyszysz tę melodię, co z gór płynie,
kiedy Kląszczelina buja się na linie...

Taa...
Dla koneserów muzyki pop w wydaniu światowym hehehehe trawestacja/parodia/ Shakiry:

Waka, waka, waka szlajamy sie po krzakach;
Loca, loca, loca dusimy Kląszcza Smoka...

Upał... Ostra wraz z czterema psiapsiółkami grasuje po ogródku.  Wyniosły już z chałupy chyba połowę zawarości pokoju. Na samą myśl o wieczornym sprzątaniu robi mie sie słabo... Wieczornym... - dopiero wstałam, ogarnęłam chałupę, a tu już obiad by trza robić, prasowanie woła. Niedziela, kurcze, dzień wolny pono.
Od wszystkiego, tylko nie od pracy...








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz