sobota, 3 września 2011

Siostra Ostra - z zapisków na lewych receptach (3)

Lubię, kiedy moja mama traci cierpliwość. Kiedy zwiątpia (a wiecie, że wątpia, to wnętrzności; jelita znaczy... - czyżby się mamusi we flakach przewracało od mojego zachowania?). Argumentuje, kobicina kochana, i argumentuje i nic. No, rzeczowo jej to idzie, rzeczowo i merytorycznie, ale co z tego??? Że mam nie wisieć na drzewie, bo spadnę, złamię sobie kręgosłup, będę jeździła na wózku inwalidzkim albo nawet zejdę śmiertelnie - i co z tego ja sie pytam??? Jakby tak powiedziała: nie dyndelaj córeczko na gałenzi, bo sie chłopaki bedom śmiały; albo: makijaż sie ci rozmyje; albo: żmija się po pniu wije tudzież pająk napitala tamtędy. O, to by miało sens! Ale umrzeć - tego nie robi się kotu...
No i giba się mamusia argumentacyjnie, a ja sfoje. I nie ma mamusia pomysłu jakby mnie tu przekonać. Podpowiadam: mnie sie przekonać nie da. I juszsz. Mam to po mamusi. Jeszcze się taki nie urodził, coby mamusię przekonał i ja zamierzam w jej ślady pójść.
Często sie mamusi zapytowuję: czemu jesteś taka??? Mamusia uwielbia, kiedy ją tak zapytowuję. Odpowiada mi wtedy: tak byś o sens życia zapytała, kwestie rudymentarne i imponderabilia wyłuszczę ci, córeczko, z najwyższą przyjemnością, ale na tak postawione pytanie odpowiedzi nie znam. Albo znam: bo tak. Aleee mamooo, zawodzę wtedy ostentacyjnie, ja sie pytam tylko czemu ty jesteś taka fstrentna, a ty zaraz...Aaa, czemu fstrentna jestem...Jakoś nie wiem, czemu nie znajduję przyjemności w pozwalaniu własnej córce na autodestrukcję...Niech się dziołcha uwiesi na wierzbie czy innej gruszy i wisi, co mnie tam. Niech se uszy przebije, choćby widelcem, zaraz, teraz, tu; niech pomaluje paznokcie na karminowo i udaje lolitkę; niech ogląda jakiesik filmy o hamerykańskiej młodzieży, od których się mamusi wątpia lasują. Niech!!!
Zanim sczeźnie, to długo jeszcze...Ja tymczasem się położę, tym bezruchem się napieszczę...:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz