sobota, 8 października 2011

10

Dzisiaj Klomszczel kończy 10 miesięcy.
Ów zapoznany mlekholik ząbkujący, samobieżnik parówienny, grzebacz-kuchenno-podszafkowy, pu-pu-pu-pulitycznie niepuprawny optymista i - ostatnio - z racji napisu na galotach: Klól Zwiezont (King of Animals...) za nic ma sobie fakt, że matka od 10 miesięcy nie przespała w całości ani jednej nocy!
I tak sobie matka dzisiejszej nocy pomyśliwała, patrząc na zawieszający się  nieustannie zegarek: bo alarm 3.05 - cyc. Śpimy... 3.33...  Śpimy... 3.59... - co jest, kuna, tszecia i tszecia... Dzień Śfissstaka, noc znaczy, jak rany!!! Śpimy... 4.09...Śpimy...4.28... I cyc i cyc, i cyc. Ja rozumnię, że mjurda swędzi i cyc do drapania dziąseł dobry, ale ileszszsz można? Śpimy... 5.09... pu pu pu...
Aha, no i pomyśliwała sobie matka jakież to straszne zjawiska mogą następywać w okolicy magicznej dziesiątki. I co też może się matce z mózgiem zrobić. I otóż wnioski.
Jako, że opcja 9 i pół tygodnia  (http://www.alekino.pl/program/full/dziewiec-i-pol-tygodnia_1330) jusz raczej za matkom (starość nie radość, młodość nie wieczność), można mieć nadzieje na zwieńczenie dzieła niczem w 8 i pół (http://www.filmweb.pl/film/Osiem+i+p%C3%B3%C5%82-1963-30830). Hehe. Ale jak se matka nie pośpi kolejne 10 miesięcy, to może jej się przytrafić kuku i wtedy okoliczna publiczność będzie miała okazje poznać "zakamarki umysłu szaleńca" (http://www.filmweb.pl/Siedem). Hehe.
W najgorszym wypadku, myśli matka, trzeba dożyć tylko do przyszłego roku (http://kino.org.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=568&Itemid=371).
A potem niech się dzieje co fce...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz