piątek, 13 stycznia 2012

Glonojad

Ciemno!!! Sypie!!!
Wrrróć... Posypało...:(
Klomszczel przylepił się do drzwi balkonowych jak glonojad.
Śniegu, bidactwo, nie zna. Kiej go matka rodziła zimowego wieczora, znaczy rańca, zejszłą zimą, śniegu było, że ho ho... No, ale tego obywatel K. nie pamnięta. A zimą bieżącą nabyła matka dwa kombinezony, coby się z gadziną w śniegu turlać, to śniegu ni ma. Trza było kąpielówki zorganizować, w tym kraju fszystko na opakkk. Żesz. Nigdy matka nie myślała, że za śniegiem zatęskni. Za zwałami białego puchu, w którym i oreła wyciąć i aniołka narychtować można.
I saniami, saniami...
I kuligiem, kuligiem...
A u cioci Ani w Hameryce to zima podobnież taka jest, że strach z progeniturą z chałupy wynijść, bo smarki zamarzują i trzeba je skuwać. Taaa... A u matki wariatki to zima taka jest, że wirusy nie zamrzywują i matka osobiście ma smarki po kolana. I kapią matce na klawiaturę uniemożliwiując tworzenie dzieła arcy. 
Gramy więc z Klomszczym w piłkę na dywanie, trawkę zieloną imitujęcym, i marzymy, że rańcem za oknem puchowy śniegu tren i na całej połaci śnieg.
Marzenia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz