wtorek, 24 kwietnia 2012

Mama ma dosyć

Iżem chyba wyprorokowała, że jakoś to w zębach zgrzyta, że mama ma, znaczy mama mi ma, znaczy mama ma mi...
O, tu to było, przypominam uprzejmnie:

http://www.glusicadomowa.blogspot.com/2012/04/migusiem.html

Ech, nie tylko ja tak mam jak te mamy ze spotu!

Poczytajcie o Kampanii mama ma.
Bezwzględnie!

http://www.kampaniespoleczne.pl/kampanie,2266,mama_ma_dosyc


6 komentarzy:

  1. oj, ważne to, ważne... gdzieś kiedyś czytałam, ile procent mężczyzn pomaga w domu. nie pamiętam, ale było to zatrważająco mało. patriarchat u nas nadal kwitnie. reklamy fajne, choć uważam, że zmiana świadomości to proces niezwykle powolny. kupa czasu minie, z naciskiem na kupę, kiedy wreszcie faceci poczują potrzebę niebycia maczo i skłonią się ku partnerstwu...

    OdpowiedzUsuń
  2. ja się obawiam, że za mojego żywota efektów takiej kampanii nie ujrzę, może Ostra...; w naszym pięknym kraju to jak toczenie głazu pod górę.boso.po szkle.jednemu Syzyf, drugiemu Prometeusz, trzeciemu zostaje drążenie w kupie.ale kropla drąży skałę - co dopiero kupę;0

    OdpowiedzUsuń
  3. mimo wszystko, ostro mi utopią, jak na obecne warunki, zaśmierdziało. chocby po chwili zastanowienia nad poruszoną tam kwestią zatrudnienia - jakie to wyidealizowane. kraje skandynawskie - tak. Polska? jeszcze długo nie... Jestem optymistką, ale w tym wypadku powiem tyle: jeden, czy dwa spoty, emitowane przez ułamek chwili, nie zmienią mentalności. ale może jakieś ziarnko gdzieś zasieją - to, jako optymistka, musiałam po prostu dodać.
    wydaje mi się, że nasza, rodziców, w tym wielka rola, by kształtować młode osoby według innego systemu wartości. już dawno śmiałam się, że będę wychowywać mężczyznę takiego, który będzie miłym towarzyszem domowej doli i niedoli. Żeby nie myślał, że "tylko gej pomaga w domu", bo takie ostatnio zasłyszane stwierdzenie zbulwersowało mnie do głębi.

    więc niech kropla drąży tę kupę, żebym nie była zmuszona do morderstwa, gdybym usłyszała ten tekst jeszcze raz ;-) a mój Stwór nieudolnie wiesza pranie i gooodzinę rozładowuje zmywarkę, odkurza i zamiata. nie zamierzam go popędzać, ani odbierać chęci robienia tego. oh yeah! i dodam jeszcze diaboliczny chichot na zakończenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdybym miała rozliczyć mojego Osobistego z umiejętności domowych i umiejętności współpracy w w/w zakresie, to wychodzi mi zaskakująco dużo. Oczywiście tej mitycznej pralki nie załaduje ani prania nie rozwiesi (te skłębione gacie i w trąbkę zwinięta reszta...), ale reszta w zasadzie działa: od zmywarki począwszy, przez zakupy (bez żadnej listy sristy - sam wie co, gdzie, ile), mycie okien, chodzenie z dzieckiem jednym i drugim do lekarza, usypianie, kąpanie, podłogi mycie i odkurzanie.
    Ja zajęć domowych nie znoszę! Pisać i czytać, czytać i pisać...Tyle pisacia rozgrzebanego, tyle pomysłów. Ale prasować - nieeee. Czasem muszem.
    Ale i tak w cuda nie wierzę - nie w tym kraju. Tak dobrze, to nie ma. Klomszczela wychowam po swojemu: będzie tańczył i odkurzał, wieszał pranie i niańczył lalę a zaraz potem szalał z piłką na rowerze. Żeby mu do głowy nie przyszło, że samiec, to cośtam, a samica to wręcz przeciwnie.
    Też mi się czasem chce mordować jak słyszę takie różne. Same kobiety zgotowały sobie taki los po trosze, wychowując chłopców fatalnie, fatalnie...Ale my możemy ich wychowywać mądrzej i to jest nadzieja większa, niż sto najmądrzejszych spotów! A jak już mi się mordująca włącza - to siadam to pisania. Niejeden dobry tekst krytycznoliteracki mi się urodził z takiej bezsilnej złości...:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja swojemu synowi uslugiwac nie bede, facetowi tez nie... Na jednego wplyw mam od zera, drugiego wychowywano w patriarchacie i zalozeniu sluzbistosci kobiet ;) ups ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz i moj umie i robi duzo. Juz. Przeze mnie, bo wierce w tylku, ale wiele lat minelo. Ja szczesliwsza, on mniej, patriarchatu zasmakowal ;) za to Mlody w planach bedzie mial swobode wyboru zajec, jak Klomszy, nikt sie z jego wyboru wysmiewal nie bedzie... No oprocz tych w rodzinie, co patriarchat wyznaja, ale mysle, ze moje dziecie oceni to wlasciwie; takie mam przeczucie ;)
    Pisanie to remedium na wszelkie bolaczki. Wracam, po latach pisania list zakupowych. Zardzewiala mi lapa i zwoje mozgowe. I boje sie juz bledow ort, jak nigdy. Zgupialam na tej emigracji ;)

    OdpowiedzUsuń