Z piskiem.
Mamooo..., wyła, bo mi Klomszczel złamał nos!!!
Jaaasne...to już trzeci w tym tygodniu. Siódme oko, trzeci nos, czterdziesty i czwarty palec. Ileszsz ona ma tych organóff? Włosy to co innego - można drzeć futro do upojenia: długie toto ma, pląta się po paszczy, po plecach... Zarzuca tymi herami zamiast se związać i człowieka drażni. I jęczy ciągle, że już by se obcięła, ale ma jeszcze jakieś pokazy baletowe w planach i mamusia mówi, że pójdą do fryzjera dopiero po tych baletach, bo z jeżyka to mamusia koczka nie narucha. A bo ta mamusia to jakaś kiepska w te klocki z czesaniem. Niektóre mamusie to takie cuda potrafiom laskom na głowach czesać, a ta nasza mamusia, to szkoda gadać. Dobrze, że wie, gdzie grzebień wbić. A i tak jak wbije to zaraz woła: Ostrrra, a w czym ty moczyłaś to futro? Dżemik? Miodzik? Keczupik? Ał, ał, ałłł...- Ostra zawodzi jak strażacka syrena i sie wydziera: nie czesz mnie juszsz, nienawidze cieee, puuuśććć, ale mamooo. I wtedy mamusia mówi: to sie sama czesz. I wtedy Ostra mówi: ale mamooo, ja nie umie! A mama mówi: to sie nie czesz. A Ostra mówi: ale mamooo...
Ileszsz one tak mogą!? Przecież jakbym tej mojej Siostrze Ostrze wydarł te kłaki, to obie miałyby spokój! Łapię jej to ufutrzenie całom garściom, więc jak się sprężę, to mi pójdzie całość na dwa-trzy razy. Może zostanę fryzjerem? Zainicjowałbym jakiś nowy trendzik, czy cóś...
I jeszcze szczypać ją lubię, tę Siostrę Ostrę. Tak dwoma paluszkami, żeby śladzik został na tej białej skórze. A jak ona wtedy fajowo piszczy jak ja ją uszczypuję!
I ugryzać. Bo ona mnie, na ten przykład, zatrzymywuje w drzwiach, żebym do niej do pokoju nie wchodził, i wtedy ja ją za rączkę cap i wbijam moje przecudnej urody mleczaki i trzoniaki w jej rączkę. Mamooo...skrzeczy Ostra, bo mi Klomszczel odgryzł renke! Jaasne...to już szósta w tym tygodniu. Ooo... i zaraz odgryzł: posmakował tylko, posmakował. Za chude toto, żeby zaraz kuszać.
Jest takie jedno miejsce na ciele Siostry Ostry, w które chętnie wbiłbym zęby, ale jakoś se nie mogę trafić...strasznie zwinna gadzina jest. Za to ona często mi się do tego miejsca dobiera, bo niby takie miętkie. Oj, Klomszczel, ale ty masz fajowom pupke, popiskuje, daj, to ci siostra jom zjeee.
Taaa...
Ale jakbym jej wydubał to, co planuje, to juszsz by se ona w mojom szlachetnom pupke nie trafiła...
to oni tak sobie wzajemnie pupki chcą przygryzać? a gdy tak jedno przygryzie i drugie też, bo w odwecie, to puści któreś, czy trzeba na siłę rozdzielać? a może Ostra, dysponująca niezliczoną ilością "organóff" zrzuca pośladek, niczym jaszczurka ogonek? ;-)
OdpowiedzUsuńParówienny wiadomo-miętki,że tylko zjeść. A Ostra, hmmm...chyba zaczyn qmać, że te wszystkie wystające organy to do czegoś służą i że samcoza zakaźna ma z nimi coś wspólnego. Jechaliśmy gdziesik ostatnio i tak sie cicho zrobiło na tylnym siedzeniu...Lookam czy sie aby nie pozabijali, a tam Ostra pręży się jak Kot Główny z Pobocznym w kupie i obczaja SIĘ we wstecznym lusterku jakby to kamera była...I tak coraz częściej, jak mówisz, czymś zarzuca. Samicoza zakaźna?;)Ale raczej nie ode mnie złapała...Szkoła? Podwórko?
OdpowiedzUsuń... a może biologia? Strzelam. Mam wrażenie, że to już kiedyś było. I że dzięki temu zarzucaniu nasz gatunek przetrwał 2 miliony lat ;-) Samicozy i samcozy są chyba baaardzo zakaźne... :)
OdpowiedzUsuńTo gdzie ja mam tego hormona od różu, koronek i zarzucania??? I od szminków, lusterków i tipsófff? No, gdzie ta moja biologia???
OdpowiedzUsuńJa tez nie mam! Zabrala nam, ona, Ostra! (No dobra, mnie ten od rozu zostawila...) ;)
OdpowiedzUsuń