Sobotni poranek.
Reszta stada szykuje śniadanie, ja - poleguję na kanapie i lookam spod przymkniętych powiek, zali wżdy interwencja nastąpić nie powinna.
Tatuś produkują sałatkę grecką. Sok z pomidorów ciecze onemu przedramieniem i z łokcia skapuje na podłogę. Ostra zrywa z emfazą papierowe ręczniki, celem wytarcia podłogi i strofuje tatusia:
- Ojcze mój przedwieczny, kapie ci!!!
**
Środek dnia.
Cóś tam gmeram w łazience.
Klomszczel znika mi z pola widzenia.
- Ostraaa, jest tam z tobą Klomszczel? Co robi?
- Obecnie gryzie mnie w tyłek.
wizja wgryzionego podziałała niczym balsam na mą zaspaną sobotnio duszę.
OdpowiedzUsuńdobrze, że cos napisałaś, bo Twoje pisactwo ma zbawienny nastrój na mój humor :)
tak, Twoje pisactwo pomaga na każdy nie najlepszy stan ducha! Swoją drogą to Ostra jest nad wyraz cierpliwa :)
OdpowiedzUsuńpodzielam powyższe opinie :) a mnie rozwalił "ojciec przedwieczny" hehe
OdpowiedzUsuń