wtorek, 28 sierpnia 2012

Trauma

Drzewiej zsyłało się ludzi na Sybir. Kibitkami jechali na zatracenie.
Gdyby mnie się ktoś chciał pozbyć w sposób równie drastyczny, wystarczy wysłać mnie, zesłać, do Zakopca.
Masakra!
Nie znam innego równie paskudnie zapaskudzonego górskiego kurortu, do którego miałabym jednak jakiś sentyment. A do Zakopca mam, chociaż to dzieje tak dawne, że mogłabym już sobie darować.

Ale miało być przecież o traumie pamiątkowozakupowej.

Otóż nie udało nam się odwieść Siostry Ostry od zaliczenia Krupówek.
Na nic wszystkie tłumaczenia, że to naprawdę nie jest miejsce dla ludzi. Że tłum, chłam, chamstwo i przaśność. Że brud (koszy na śmieci jak na lekarstwo), smród (góralburgery i inne sery) i ubóstwo - w kwestii publicznych toalet chyba odczuwalne najdotkliwiej.
Nie - Ostra musi, inaczej się udusi. No to hajda na Wołmontowicze! 
I co?
I siku, mama, sikuuu.
A kibele bele jakie by były choć - a ni ma.
Turystów jak psóff. Stadami, jak my, chadzają i kuszają. Pamiątki kupywują. Od lat te same baranasy i śfistaki; kierpce i kapciuszki z futrem w środku lata. 
Sikuuu.
No, żal dziecięcia, żal.
O, McDonald jest, znaczy kibel bedzie! 
Sredzie.
Koleja wije się jako wąż długi, cętkowany, kręty. Los kibelos płatny.
Idziemy dalej w nadziei na inny los kibelos - nadzieja matką głupich. Pęcherz nie sługa.
Aż pod Krokiew Wielką doszliśmy, bo auto tam zostawiliśmy, i los kibelos małyszos zaliczyliśmy. Ostra znaczy. Tatuś olał. Matka olała. Klomszczel - pieluchowiec.

A Zakopiec brzydki jak noc.
Tam, noc obrażać - jak niewiadmoco.
Każda piędź ziemi wygrodzona: płotecek, siatecka, śnurecek i parę decesek - byle teren zaznaczyć. Byle się zaparkować nie dało; nawrócić, nie daj Boże, w cudzo miedze sie pchając. 
Banerek banerka banerkiem pogania. Reklamowym. Bierdonki, wyciongi, z łazienkami pokoje i żywe ryby. Chaos. 
Hałas.

Zza bud i banerków; wyciągu do skoków na bungee i bab z góralserkami; zza reklam i ogrodzeń nieśmiało wyglądają jakieś górki.
Genialne, piękne, zjawiskowe i niemiłosiernie zadeptane górki.
Do Morskiego już któryś raz nie udało nam się progenitury dowieźć. 
Może go tam już wcale nie ma?
Może już tylko banerek z fotografią wielkoformatową w Photoshopie podrasowaną...




2 komentarze: