niedziela, 16 grudnia 2012

Chcę, chcę, chcę...

Chcę być dorosła.
Odzyskać swoją dorosłość.
Swoje wywalczone i krwią okupione "bo ja mam już osiemnaście lat!!!". A mam dwa razy tyle. I jeszcze z naddatkiem. Chcę korzystać z faktu, że mam dowód. I prawo jazdy.
I  chwilowo żadnych innych praw...

Chcę chodzić spać o drugiej w nocy, obejrzawszy uprzednio film pełnometrażowy tylko dla dorosłych (cały!!!), wypiwszy w trakcie jedno całe piwo lub wino w ilości większej niż pół lampki. I żeby w filmie nie było zwierzątek śpiewających radosne piosenki o kwiatkach, ptaszkach i chmurkach. I żeby piwo i wino było alkoholowe. I jak już wypiję tę straszliwą ilość alkoholu, w ilości butla piwa sztuk jedna, wina czerwonego butli pół, to żeby nie okazało się natychmiast, że dziecka właśnie mają gorączkę, biegunkę i wysypkę, skutkiem czego trzeba wezwać lekarza, który zamiast stwierdzić skąd temperatura, sraczka i pryszczyki - stwierdzi, że matka zalana, ojciec zapewne takowoż i wezwie lokalną telewizję na interwencję do patologicznej rodziny wielodzietnej.
Chcę wyjść z domu wieczorem i żeby to nie była osiemnasta, z wizją powrotu o dwudziestej pierwszej, tylko dwudziesta pierwsza z wizją powrotu... jak mnie najdzie.
Chcę iść do restauracji i zamówić najdziwniejsze danie, jakie znajdę w karcie, a nie rosół i naleśniki z serem. Wiem, mogę zamówić sobie co chcę, ale Ostra zamówi to, co wzmiankowałam - bo po to z domu wychodzi na obiadek w knajpie, żeby zamówić to, co ma w domu na co dzień - i dziabnie dwa razy, więc dojadam po niej i owoce morza tudzież szpinakowe gnocchi już mi nie wejdą.


Chcę, chcę, chcę...

Powtarzam Ostrej: co z tego, że chcesz. W życiu nie zawsze ma się to, co się chce.
Ostra się rzuca.
Rzucam się i ja.

Jak ryba na piasku.
Powietrza...!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz