czwartek, 13 grudnia 2012

Tylko dla dorosłych

Znacie ten stan -

dwusetny raz czytacie tę samą bajkę na dobranoc, możecie już jechać z pamięci - każdy przecinek i wykrzyknik wrył się w zryty beret; można zamknąć oczy i tratatatata.... Progenitura bezbłędnie wyłapuje wszelkie próby przeskoczenia o stroniczkę do przodu, poprawia przekręcone wyrazy i czeka w napięciu, żeby w odpowiedniej chwili wykazać się znajomością tekstu na poziomie zaawansowanym:

Pewnego razu Krzyś odwiedził swojego przyjaciela...- Matka W. melodramatycznie zawiesza głos...
- U-A - dopowiada Klomszczel. Spotkali Tygryska...- zawias-... Pa, pa - powiedział Tygrysek głosem Klomszcza... - i tak przez dwajścia stron.

I w końcu, bo inaczej być nie może, Matka W. zaczyna improwizować. Najpierw wplata w tekst pojedyncze wyrazy - tak, żeby rozbawić polegującego na skraju wyrka tatusia. Tatuś prycha i pofukuje - znaczy, że działa. Matka W. rozpędza się i zmienia struktury zdaniowe, ładując co jakiś czas armatę swego słowotwórstwa wyrazami uznawanymi powszechnie za... paskudne. Ale cicho, bo Słuchacz Główny, w odróżnieniu od Słuchacza Pobocznego, gotów przyswoić i powtarzać potem w żłobasie. Głośno zapodaje Matka W. dwuznaczności i synonimy zmieniające wydźwięk czytanej bajozy. Brnie Matka W. w eufemizmy i metafory. Tu zdrobnienie, tam zgrubienie.

Ostatnimi czasy czytamy przygody żółwia Franklina.
Nie tylko Matka W. wpadła na szatański pomysł z szatańskimi wersetami.
Osoba jakowaś na You Tube'a wrzuciła przeróbki franklinowych kreskóweczek, śfińskie, że ho, ho! Pooglądajcie sobie sami.
SAMI, mówię - bez dzieci.
Nie podlinkuję, bo naprawdę fstrętne (mniam, mniam), a Ostra mi tu przez ramię looka i jak nie widzę, bloga studiuje od początku.

W ogóle warto sobie do organów wziąć: cała Polska czyta dzieciom.
Byle nie śfiństfa, panowie i panie, byle nie śfiństfa:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz