Otwieram jedno oko.
Na kołdrze widzę obcą dłoń. Przez cieniutką przesuszoną skórę prześwitują błękitnawe żyłki.
Skóra jak pergamin. Drobniutka dłoń ma krótko obcięte paznokcie i delikatnie się łuszczy. Mało nas w tym łóżku, kogoż jeszcze przyniosło? Może jakiś anioł lądował awaryjnie?
Otwieram drugie oko.
To moja dłoń. Moja. Dłoń starej kobiety. Chyba muszę zacząć chodzić w rękawiczkach: nie zdradzi mnie twarz, nie zdradzą gabaryty - zdradzą dłonie.
Temi ręcami piszę. Prowadzę samochód. Głaszczę Klomszcza i Ostrą po gładziutkich policzkach. Obieram ziemniaki. Oporządzam Kuszalinę. Przewracam kartki ukochanych książek.
Kiedyś miały czerwone paznokcie. Albo lepiej czarne. Długie czerwone paznokcie. Albo chociaż french. Albo przynajmniej paznokcie były starannie obcięte i spiłowane.
Na dłoni opieram zmęczone czoło, kiedy oczy nieznośnie pieką, a ja chciałabym jeszcze kilka słów wstukać, nulla dies sine linea.
Wskazującym palcem badam granice ust, równie spierzchniętych i też niepomalowanych.
W dłoniach ukrywam twarz, kiedy już nawet słów szukać mi się nie chce.
Czasem chętnie przywaliłabym komuś z otwartej dłoni. Pociągnąć z liścia. Plasnąć. Poczuć ulgę.
Czasem zaciskam dłonie w pięści.
Tyle mogę.
bardzo ładnie napisane, niby kilka zdań a po uszy zatopiłam się w ich głębi, do tego stopnie, że aż mnie ciarki przeszły ... bo tak ładnie napisane ...
OdpowiedzUsuńkoniecznie proszę dodać okienko piękne i mądre albo piękne i głębokie, a może chociaż dobrze napisane...
OdpowiedzUsuńWkradło się tyle refleksji..!
OdpowiedzUsuńZapraszam do zabawy: http://magiadnia.blogspot.com/2013/01/siedem-rzeczy-ktorych-o-mnie-nie-wiecie.html