czwartek, 10 stycznia 2013

Emocje

Pędzą, że mało nóg nie połamią.
Tatatatatatataaa...
Fafnasta z minutami, pater familias wracają z robót.
Dzwonek zwiastujący nadejście tatusia odrywa progeniturę od wszelakiej aktywności. Na szyję się rzucają, za mankiety łapią. Wyją. Kwiczą. Ha ha hi hi hejże hola.
Tatatatatataaa... Kaka... Tata... Aba, Aba... Tata... Kajtuś malllutki...

O ile Ostra Siostra podbiega, zawisa i tak se wisi, o tyle Maltretor Doktor, zanim dobiegnie, wykonuje szereg czynności pobocznych. Zdąży mianowicie (z emocji oczywiście, z emocji...): otworzyć drzwi lodówki, otworzyć drzwi zamrażarki; zapalić wszystkie światła, do których pstryczków elektryczków ma dostęp z podłogi/krzesła/stołu/własnomózgo zaprojektowanych i własnoręcznie wykonanych schodków, podstawek i drabinek; odkręcić wodę nad wanną - właściwie nie odkręcić, jeno podnieść wajchę i przy okazji przestawić ją na opcję prysznic. I już tatusia wita, już na szyi zawisa, już obślinia namiętnie. Tatatatatataaa...

Tatatatatataaa jeszcze nie wie jak wielki jest zasięg destrukcyjnych działań osobnika o ksywce Kajtuś Malllutki. Zanim zorientuje się, że prysznic zalał pół łazienki; mięcho zamrożone na okoliczność kolejnego końca świata rozpoczyna procesy roztaplaniowe, a rachunek za prąd rośnie jak dziki, przez chwilę tulą się w przedpokoju i przekrzykują.

Gdybyż Matka W. wywoływała takie emocje...

Kiedy przychodzi Matka W. po Ostrą Siostrą do budy, Ostra wlecze się korytarzem, ciągnąc za sobą wór z kapciami i minę ma taką sobie. No, przyszłaśśś... No, fajnie... No, co na obiad? A mogę: (tu: lista stu dwudziestu czynności zaplanowanych na popołudnie, o których z góry wiadomo, że się dzisiaj nie da...)? Poczymaj mi plecak, do szatni ideee. Tylko się streszczaj, co? Nooo...

Kiedy przychodzi Matka W. po Maltretora Doktora do żłobasa, już od drzwi słyszy: mamamamamamaaa...! Ale na widok mamy Maltretor Doktor robi w tył zwrot i przypomina sobie inne wyrazy, które ma w słowniku czynnym: ciocia, dzieci, Aja, Kuba, Śtaś. Mama przyszła, Kajtuś, mama... - zachęca ciocia. Ne ne ne ne... odpowiada Kajtuś i patrzy na mać, że urwał nać. No, mama...

Ale niech tylko Matka W. oświadczy, że wieczorem idzie gdzieś i tatuś sam usypiał progeniturę będzie. O, wtedy, to miłością pałają obydwie sztuki bezbrzeżną!
Chyba se Matka W. grafik zmieni...

7 komentarzy:

  1. Zapomniałaś dodać,że jak Matka karze, zabraniając dostępu do komputera potomkom, to znęca się nad dziećmi , obdziera ze skóry i dzieci dzwonią do opieki społecznej, a jak Tatuś karze, choćby wkroczył na drogę wojenną i dał " lekkiego klapka ostrzegawczego", to i tak Ty jesteś ta wyrodna, a on... " kocham się tato, nic się nie stało"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ba... Matka W. chyba będzie tłumaczyć swój pseudonim jako Matka Wyrodna - gdyby jakiś konkursik był na Matkę Najgorszą Na Świecie - Matka W. bierze wszystko w przedbiegach. A im dłużej jest się matką Siostry Ostry, tym wyrodniejszą się człek okazuje...

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Kiedy się czytam, to też mi do śmiechu, ale kiedy pędzę gasząc, zakręcając i zamykając - jakby mniej...

      Usuń
  3. taki los matki, każdej chyba...
    Ja pamiętam jak ja wyłam do okna za ojcem, kiedy mama mi czegoś broniła. Niewdzięcznica.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hu hu, hi hi. Dobre. Czynnosci poboczne rozbrajajace...

    OdpowiedzUsuń