piątek, 23 sierpnia 2013

Samertajm sednesss

Lato mi się kończy.
Tego lata, jak nigdy jeszcze, postanowiłam, że lata... nie będzie. Dziesiąty rok udaję, że jeszcze będzie jak za dawnych lat. Że wstanę koło południa. Leniwie przeciągnę się jak kot, kawę jakąś zarzucę, potem letnią sukienkę lekką jak skrzydło motyla.
Niespiesznie pójdę w wybranym kierunku, albo nie ruszę się z chłodnego mieszkania, dopóki nie zelżeje upał. Dziesiąty rok wyobrażam sobie, że musi być pioruńsko przyjemnie śmiać się głośno, płakać cicho, uprawiać seks na plaży, pić zimne piwo wieczorową porą, snuć się nocą miastem pełnym zapachów i dźwięków, wracać do domu nad ranem. Udaję, że wakacje są także dla mnie. Że lato coś zmieni. Że dokądś pojadę celem odpoczynku. Zwiedzę z przewodnikiem. Usiądę na murku. Na trawie. Chłopu na kolanach. Udaję, że świetnie się bawię latem, choć jedynym pozytywem ciepłych dni jest fakt, że nie muszę pakować dziatwy w kombinezony i drapać samochodowych szyb.
Lato mi się kończy.
Nareszcie.
Wszystko będzie już poza zasięgiem złudzeń. Skończy się malowanie paznokci u stóp. Symulowanie własnej dwudziestoletniości. Czekanie na wieczór. I noc. 

Od dziesięciu lat nie byłam na urlopie. Eufemizm "wakacje z dziećmi"  zgrzyta w zgrzytających zębach. Nie pamiętam, kiedy szłam sama ulicą tylko dlatego, że miałam ochotę iść. Nie - po zakupy, po dziecko do placówki. Nie pamiętam, kiedy szłam gdzieś sama z moim chłopem. Nie - do pediatry, po buty dla wszystkich.

Lato mi się kończy.
Pomysły na powrót do przeszłości też.



Źródło: http://pinterest.com/pin/276478864597105649/

2 komentarze:

  1. chodź do ludzi, chodź

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak zbudowałaś nastrój, że aż przystanęłam, zrobiło mi się lekko smutno i zatęskniłam...

    OdpowiedzUsuń