wtorek, 1 października 2013

Nie bój Buki, bo się spocisz

Ot i zagadka rozwiązana!
Siostra Ostra Córka Moja, zwana w młodości Glusikiem vel Glusicą (samicą Glusia domowego) użyczyła była ksywki matce i tak już zostało.

Nie ukrywa matka: fascynacja Kajetanem Chrumpsem, Kotem Makawitym, Glusiem i Brombą; Malwinką i Fikandrem, takowoż: Psztymuclem Nulkiem, Gżdaczem, Tarapatem i Tarpaciętami; Fumami  i Kameleonem Super trzyma matkę do dziś. Bała się matka do upojenia, trząchała galotami pod kołdrą i jęczała z rozkoszy, że jednak brnie przez stronice. Świat wykreowany przez Macieja Wotyszkę wessał matkę na ament. Na zawsze. Kreacja Kameleona Super  jest dla matki kreacją Oscarową względnie wartą Pulitzera tudzież mszy. Już się matka psychoanalizowała i zastanawiała dlaczego tylko on i Buka wzbudzali w matce lęk jakiś pierwotny. I w zasadzie matka wie, rozumi, rozkminiła, ale ... Buki pobojuje się nadal. I Hatifnatowie (Hatifnaty?) ekscentrycznie psychodeliczni wciąż jakiś wewnętrzny niepokój w niej wzbudzają. Deszczowcy nie wzbudzali, choć duszna, klaustrofobiczna atmosfera Krainy Deszczu - już tak.




Podziwia matka ten realizm magiczny w wydaniu ad usum delphini i zastanawia się ile w nim świadomej, zamierzonej autoterapii, a ile niewinnej chęci postraszenia delfinków. 
Od lektury delfinistycznych tekstów horrorystycznych powędrowała matka wprost w objęcia Cortazara, Alana Edgara i Grabińskiego Stefana.
Do dziś pasjonuje się matka czarnymi opowieściami: z Sherlockiem Holmesem  pod poduszką śpi, wielbi Joe Alexa, podkochuje się w Eberhardzie Mocku...
Mankell, Marinina, Miłoszewski...
Ech, lubi się matka podygać lekturowo.
A ostra Muminków nie kupiła. Cóś jej w tym onirycznym świecie nie gra. Od samego początku i bez odwołania. Kameleona Super też się bała i Dszczowców takowoż, ale... No, właśnie - ale to był strach. Uczucie racjonalne, mające przyczynę, powód, źródło i co tam jeszcze i...koniec. Intryga rozwiązywała się, zamykała, kończyła. Świat Buki i Hatifnatów przesiąknięty jest natomiast lękiem - pierwotnym, bezprzedmiotowym, irracjonalnym uczuciem, że coś złego wisi w powietrzu, ale co...? Ostra nie kupuje Buki jako metafory sumy wszystkich strachów/ lęków; nie rozumie niekończących się rozstań i powrotów Muminka i Włóczykija; nie nadąża za złośliwościami małej Mi. Mamusia Muminka nie jest dla niej oazą spokoju a safandułowaty Tatuś - ...no, właściwie nic dla niej nie znaczy.
I tak oto matka rozpoczyna niektóre wyprawy w krainę lektur z lat szczenięcych...sama. 
I znów odnajduje w nich inne sensy niż kiedyś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz