Pewna sieciowa drogeria ma bardzo sympatyczną linię kosmetyków dla dzieci. Znaczy dla dziewczynek. Ostra Siostra zakochała się była w buteleczkach i tubeczkach już jakiś czas temu i próbuje w proceder nabywania buteleczek i tubeczek wciągnąć brata. Idziem więc ku półkom i patrzym.
Dla Sióstr Óstr cała bateria: bo to i żel pod prysznic i szampon, balsam do ciała, spryskiwacz do futra, żeby się nie plątało i mydełko barwiące. I pomadka nawilżająca i musujące perełki do kąpieli. Ostra zgarnia wszystko do kosza, a wszystko... nie, nie - nie czerwone, to nie Chmielewska nieodżałowana... - wszystko różowe. Opalizujące. Brokatowe. Śliiiczne. Cacaniutkie. Dozwolone powyżej trzeciego roku życia.
Tera, mówi wspaniałomyślnie Ostra, ty Klomszczel. Choććć... Idom. W sekcji dla małoletnich samców... jedna butla. Dwa w jednym - żel pod prysznic i szampon. I, jak się dobrze wgrzebać, kąpielowe perełki. Opcja blue.
Tera, mówi wspaniałomyślnie Ostra, ty Klomszczel. Choććć... Idom. W sekcji dla małoletnich samców... jedna butla. Dwa w jednym - żel pod prysznic i szampon. I, jak się dobrze wgrzebać, kąpielowe perełki. Opcja blue.
A dlaczego, mamo, dla dziewczyn tyle, a dla chłopaków nie???
No, ba. Bo konsumentkę wychować sobie trzeba od małego. Mamusia kupuje, córcia też pożądać zacznie. Że Ostra lubi i różowe i niebieskie? Ale nie każda dziewuszka tak ma.
Na pytanie o to, dlaczego chłopaków nie przyucza się od maleńkości do wielbienia buteleczek i tubeczek jest kilka odpowiedzi.
Bo taki jest nasz kod kulturowy: dziewczynki mają się pucować, wypachniać i robić na bóstwo, a chłopcy nie mają. Dziewczynki muszą, chłopcy nie muszą. Dlaczego dziewczynki muszą? Dlaczego chłopcy nie muszą? Czy niewypucowany, niewypachniony, niezrobiony na młodego boga chłopiec jest atrakcyjnym towarzyszem zabaw, a potem obiektem westchnień wypucowanych, wypachnionych, zrobionych na bóstwo panien? Nie jest. Sam fakt jego istnienia ma być wystarczający. Jak mawiały nasze babcie: mężczyzna ma być tylko trochę ładniejszy od diabła. Lata poszukiwań stanu pośredniego między chłopackim totalnym zapuszczeniem, a dziewczyńskim totalnym wylaszczeniem spełzają na nice.
Bo potrzeby dziewczynek i chłopców w zakresie pielęgnacji ciała są inne. Czy oznacza to, że chłopcy l u b i ą być niewypucowani, niewypachnieni i budzący odrazę? Trudno mi w to uwierzyć. No, ale jeśli lubią, to może ku ogólnemu pożytkowi, nauczyć ich zawczasu, że to nie dyshonor użyć od czasu do czasu balsamu do ciała?
No, dobrze, ale my tu nie mówimy o dziewczynkach i chłopcach w wieku lat nastu, kiedy to człowiek zaczyna się puszyć i żelować ku radości płci przeciwnej, tylko o dzieciach od trzeciego roku życia. I zaczynają się schody. No bo dlaczego dziewczynkom od lat trzech proponuje się balsam do ciała, pomadkę do ust i zapachową mgiełkę do włosów? To nie przejaw zaspokajania potrzeb, ale ich stwarzania! Sepleniąca trzylatka wybalsamowana i wyszminkowana? Po co? No po to, żeby jej się utrwaliło: kobieta (trzyletnia...) potrzebuje całego arsenału specyfików, żeby j a k o ś w y g l ą d a ć. A facecik butli dwa w jednym. Faciecik nie musi wyglądać. Albo: facecik wygląda zawsze tak, jak powinien.
Królewny i piraci.
Różowe i niebieskie.
Dlaczego?
Na pytanie o to, dlaczego chłopaków nie przyucza się od maleńkości do wielbienia buteleczek i tubeczek jest kilka odpowiedzi.
Bo taki jest nasz kod kulturowy: dziewczynki mają się pucować, wypachniać i robić na bóstwo, a chłopcy nie mają. Dziewczynki muszą, chłopcy nie muszą. Dlaczego dziewczynki muszą? Dlaczego chłopcy nie muszą? Czy niewypucowany, niewypachniony, niezrobiony na młodego boga chłopiec jest atrakcyjnym towarzyszem zabaw, a potem obiektem westchnień wypucowanych, wypachnionych, zrobionych na bóstwo panien? Nie jest. Sam fakt jego istnienia ma być wystarczający. Jak mawiały nasze babcie: mężczyzna ma być tylko trochę ładniejszy od diabła. Lata poszukiwań stanu pośredniego między chłopackim totalnym zapuszczeniem, a dziewczyńskim totalnym wylaszczeniem spełzają na nice.
Bo potrzeby dziewczynek i chłopców w zakresie pielęgnacji ciała są inne. Czy oznacza to, że chłopcy l u b i ą być niewypucowani, niewypachnieni i budzący odrazę? Trudno mi w to uwierzyć. No, ale jeśli lubią, to może ku ogólnemu pożytkowi, nauczyć ich zawczasu, że to nie dyshonor użyć od czasu do czasu balsamu do ciała?
No, dobrze, ale my tu nie mówimy o dziewczynkach i chłopcach w wieku lat nastu, kiedy to człowiek zaczyna się puszyć i żelować ku radości płci przeciwnej, tylko o dzieciach od trzeciego roku życia. I zaczynają się schody. No bo dlaczego dziewczynkom od lat trzech proponuje się balsam do ciała, pomadkę do ust i zapachową mgiełkę do włosów? To nie przejaw zaspokajania potrzeb, ale ich stwarzania! Sepleniąca trzylatka wybalsamowana i wyszminkowana? Po co? No po to, żeby jej się utrwaliło: kobieta (trzyletnia...) potrzebuje całego arsenału specyfików, żeby j a k o ś w y g l ą d a ć. A facecik butli dwa w jednym. Faciecik nie musi wyglądać. Albo: facecik wygląda zawsze tak, jak powinien.
Królewny i piraci.
Różowe i niebieskie.
Dlaczego?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz