poniedziałek, 4 listopada 2013

Wszystkie królewny na... koparki

Gdybyście mieli problem ze szczenięcymi lekturami na wakacje, gorąco polecam opowieść Janusza Wilczyńskiego "O królewnie, która chciała jeździć koparką".
Jako osobnica zaprzyjaźniona właściwie wyłącznie z królewnami jeżdżącymi koparkami nie wiedziałam, że  istnieją także królewny wolące hmmm... na przykład kolor różowy i śminki, dopóki nie poznałam Ostrej Siostej, która to królewna moja osobista do koparek dorasta powoli i opornie. Lekce sobie Ostra Siostra waży porzekadło: jaka mać taka nać, co w naszym przypadku działa jednakowoż na Siostrej Ostrej niekorzyść. Ale pewnie tak to już być musi, że do swojej koparki każda królewna dorasta w swoim czasie antenowym i na nic me jęki, na nic me bóle. 
Książeczka, którą Wam polecam, traktuje o przełamywaniu stereotypów. Traktuje pogodnie, konkretnie, nienachalnie ale stanowczo - o, gdyby wszystkie królewny umiały się tak skutecznie upierać jak królewna Monika, świat byłby sensowniejszy. I gdyby wszyscy królewicze byli tacy niekrólewiczowscy jak królewicz Marek - jakoś by się ten wózek lepiej pchało. Lub ciągnęło. 
Królewna Monika w ciężkich butach i z gitarą to, I hope, królewna Ostra Siostra za lat kilka. Z taką się dogadam. Gorzej, jeśli królewnie Ostrej Siostrej pójdzie w obcasy i śminki - wtedy czeka mnie przyspieszony kurs królewnowskości klasycznej.

I mogłabym tego nie przeżyć bez uszczerbku na mózgu.
O ile go jeszcze mam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz