polecam zarówno mocno
nieletnim czytelnikom, którym rodzice jeszcze czytują do poduszki, jak i
dorosłym jedenastolatkom, które jak Siostra O. czytują w
wannie (od czego traci się wzrok, jak śpiewała Krystyna Prońko i w pieśni owej
liście spadały masłem na dół…) albo ukrywają się z latarką pod kołdrą.
Oto wprost z wyzłoconych
spadającymi liśćmi polskich ulic przeniesiemy się do gorącej Afryki, którą w
latach 1931-1936 rowerem i pieszo przemierzał niezwykły człowiek – Kazimierz
Nowak. Na podstawie jego listów zebranych, opracowanych i opublikowanych dzięki
staraniom Wierzbickiego powstała wersja dla dzieci. „Afryka Kazika” ma tę niezaprzeczalną zaletę, że podobać się będzie
zarówno chłopcom, jak i dziewczynkom. To prawdziwie uniwersalna historia o tym,
że warto podążać za głosem serca, a świat jest różnorodny, często bardzo
odległy od naszych o nim wyobrażeń – a już na pewno inny od obiegowych opinii i
stereotypów. Nie jest bowiem książka Wierzbickiego opowieścią o ekscentrycznym
białym człowieku, który wiedziony ciekawością, rusza na wyprawę, żeby
przyglądać się tym dziwnym ludziom czarnym. To historia o człowieku ciekawym
innych ludzi – tylko tyle i aż tyle. Opowiedziana prostym, zrozumiałym dla
dzieci językiem, przekazuje im jednoznaczną informację: Nie zdobycie bogactw jest najważniejsze w podróżowaniu, ale rzeczy,
które zobaczycie, i ludzie, których spotkacie. „Afrykę Kazika” czytać można
jak powieść – chronologia wydarzeń ułatwia zadanie, albo jak zbiór opowiadań –
można wtedy wybrać na wieczorne czytanie dowolny rozdział.
Do pięknie ilustrowanej książki
dołączona jest mapa Afryki, którą można zawiesić na ścianie nad łóżkiem i, czytając,
wędrować wraz z Nowakiem … palcem po mapie.
A w górach już śniegiem posypuje,
a rano mgła, przygruntowe przymrozki, szyb samochodowych skrobanie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz