sobota, 5 kwietnia 2014

Dziewczyna z tatuażem

Patrzy, jakby mnie miała za chwilę zamordować. Coś mamrocze pod nosem.
Wyławiam przekleństwa. 
Gdyby z nadmiaru emocji dało się wybuchnąć, dawno już leżałaby u mych stóp niczym sflaczały balonik.
Kaptur naciągnięty na głowę.
Bluza...hm... różowa. Paputki czerwone. 
Warczy.
Se weśśś. Se zróppp. 
Daj mi. No, daj mi mówię.
No to nie. To sami se idźcie. 
Ostentacyjnie odsuwa talerz zupy, aż pomidorowa posoka chlupie na stół. Przed chwilą już brały ją głodowe konwulsje, ale przecież jak nie może jeść, czatować i oglądać tv równocześnie, to ja se te zupe moge sama zjeść. Zresztą pomidorówki już nie lubi. Od kiedy? Otteras.
 Czy uprałam jej spodnie? Nie, nie uprałam. Przecież wczoraj w nich tylko była. Jaaasne... tyyylko... Moge sobie chodzić i śmierdzieć - ona nie zamierza. No-i-jak-nie-ma-spo-dni-to-ona-do-szko-ły-nie-pójdzieee...
W innych spodniach? Porąbało mnie czy jak? Inne są już niemodne! Wszystkie??? Wszystkie!

Po szóstej wymianie spodni, ósmej - bluzki i setnej skarpet, wraca do zestawu wyjściowego, dorzucając włóczkową czapkę z kwiatkiem. Za oknem 20 na plusie... Wczoraj pizgało jak w kieleckiem, to poszła z krótkim rękawem. Przecież jej mogłam  k a z a ć  kurtkę założyć! Co ze mnie za matka! Kazałam. Kazała mi se ją wsadzić.

Wyprysznicowana, ubrana, podrasowana, wybiega z domu zapominając teczkę na angielski, włóczkę na technikę i kasę na ulubione żelki w sklepiku. Dzwoni na najbliższej przerwie, gubiąc zasięg w damskim kiblu na parterze: mamuśśś, przywieśśś tom wełne, cooo? Nie. Ale mamuśśś... Nie. A bo ty to zawsze. Inne mamy to przywożom. To zadzwoń po innom mame. Paaa... Nienawidze cie, normalnie, inne mamy... Paaa...
Na kolejnej przerwie abonent prosi o przyjęcie rozmowy na mój koszt. Przyjmuję. Mamusiuuu! Dostałam z majcy tróję plusss! Fajnie, nie? Fajnie. No, to fajnie. Kocham cię mamuś, paaa...

Czy ona może się umówić dzisiaj z O.? Jak to, o której? No... potem. Potem, córko to nogi śmierdzą. Aleee... Potem musisz zjeść, odrobić zadanie i iść spać.O., słyszysz? Stara mi nie pozwala! Paaa...

Ale sama spała nie będzie. Skont! Boi się. Czego? Nie powie. I-ja-się-tak-lubię-do-ciebie-mamusiu-przytulać.
Zasypia, upchnąwszy mi kościste zimne stopy w majty od piżamy. Bo jeszcze mogłabym ją w nocy wykolegować z wyra. A ona jest taka mala, taka malutka mamusi córusia. A zęby myła? Nieee... I nie umyje! To są jej zęby! I co z tego, że mi tu ploteczki opowiada, a z pyska jej zionie. To niech się odwrócę jak mi się nie podoba! W zasadzie bym chętnie, tylko te gicze w majtach... Usiłuję wyplątać się z pajęczych kończyn. Nie daję rady. Zasnęła. W objęciach tuli pluszową żabę. Od tatusia. Tego samego, co go tak nienawidzi, że... że... że...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz