Komu by nie powiedziała, że zostanie astronautką, ten puka się w głowę. Taaa... jaaasne.
Chce być archeologiem (w tym przypadku nie mówi o sobie, używając żeńskiej końcówki - archeolożka jej nie leży), astronautką i tancerką. Nie może się tylko zdecydować, czy ma wykopywać faraonie truchła dancing on the broken glass i spoglądając w gwiazdy, czy, robiąc szpagat między Marsem a Jowiszem, dopatrywać się trucheł kosmitów w gwiezdnym pyle.
Już
jej chłopaki w szkole powiedzieli, że baby w kosmos nie latają, więc
jednemu natychmiast bezzałogowy lot zafundowała i wszystkie gwiazdy
zobaczył.
Baby to są wielkanocne ciasta, mówi, kiedy
jej któryś tak wyjedzie, ja jestem Ostra. Powtórz: O-stra. Bardzo
ładnie. A potem uśmiecha się, marszczy piegowaty nosek i robi wrrr...
Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby projektować przyszłość mojej córki.
Chce być konserwatorką powierzchni płaskich? Niech.
Woli zostać szefową NASA? Niech. Ale raczej marnie widzę tę opcję, gdyż matematykę ma Ostra Siostra w du...żym poważaniu, a kiedy pomyślę, że niedługo dołączy doń fizyka (i nie dej Boże chemia...) - skóra mi cierpnie. Ale może marzenia w końcu sprawią, że się zaprze i zmusi? Bo ja jej zmuszać nie będę. Ja będę jeno żywym dowodem na to, że akurat przedmiotów ścisłych, to uczyć się warto, gdyż ponieważ ja się nie uczyłam i szefową NASA nie zostałam.
Polski język jak sobie odpuścisz córciu, mówię, i zadania jakiegoś nie zrobisz, to się stanie nic. I tak mówisz językami ludzi i aniołów, piszesz ze swadą (jak mamusia, jak mamusia...) i czytasz ze zrozumieniem (aż za bardzo...). Ale tę majcę, to weśśś i zróp.
Opór materii jest ogromny, stanowisko szefowej NASA wciąż nieobsadzone.
Ale też nie o to mi chodzi, kim ta Ostra postanowi zostać. Może za lat dziesięć, kiedy przebojem wejdzie na rynek pracy, okaże się, że jest na tym rynku jeszcze dziwniej niż dzisiaj, jeszcze bardziej namotanie...? Jak - nie wiem. Nie umiem sobie wyobrazić świata za dwa lata, a co dopiero za dziesięć. Nie zmienia to faktu, że czytać, pisać i liczyć trzeba będzie umieć.
[didaskalia: siedzi tu i czyta mi przez ramię, czai, pod nosem pokwikuje, jak, bez mała, Kuszalin...: a może właśnie nie, a może będą takie hełmy i wszystko będzie tak do łbów wrzucane, wszystkie informacje?]
Chciałaby... Leń smierdzyncy. To nie ta bajka, co ja: ona chce wiedzieć, nie chce się uczyć; ja sam proces uczenia się uwielbiam.
Jeśli Ostra zostanie archeologiem, to rachować będzie kości albo skorupy. W swoich wyobrażeniach przybierze wygląd Indiany Jonesa. Kapelutek już ma. Kapelutek pasuje raczej do choreografowania układów z modern jazz'u, ale, jako wspominaliśmy na początku naszych rozważań, można wykopywać faraonie truchła dancin on the broken glass.
Za 13 lat Ostra będzie mieć lat dwajściatszy
[didaskalia: dwajściacztery - bo ja mam 11!!!]
Co będzie, to będzie.
Zanim dorośnie, niejedno przed nami spięcie i wyciek wodoru. I wybuch.
W najgorszym wypadku, archeologiem zostając, moje kości rachować będzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz