poniedziałek, 21 lipca 2014

Wredna istota babstwa

Sformułowanie Zofii Milskiej-Wrzosińskiej "wredna istota babstwa" bardzo przemawia do mojej wyobraźni. Wyjęte jest wprawdzie z recenzji filmu, który wcale o "wrednych babach" nie opowiada, ale bardzo trafnie precyzuje stsosunki damsko-damskie w naszym pięknym kraju. Wredne baby celowo wzięłam w cudzysłów - wydaje mi się często, że wierzymy w istnienie rzeczonych jako osobnej kategorii kobiet, albo, kiedy mamy sobie ochotę nawzajem dowalić tak, żeby zabolało, używamy tego właśnie sformułowania. Pamiętacie felieton Agnieszki Graff "Babska i smarkule"? Nie znalazł się w ostatniej książce Autorki "Matka feministka", a szkoda. Graff postulowała: Niech ktoś wreszcie napisze, z czego zrobione są więzi między kobietami w kraju, gdzie tak często używa się słowa ''babsko''
Babska, wredne baby, wredna istota babstwa...
Wszystkie te paskudne słowa stanęły mi przed oczami, kiedy po Internecie zaczął krążyć ten filmik: 



Like a girl. Jak dziewczyna.


Jakby istniała jakaś tajemna istota dziewczyńskości, która na wejściu stanowi o miernej jakości każdej podejmowanej przez dziewczynę aktywności. Dalej: jakby miarą jakości i sensowności była tajemna istota chłopackości, która na wejściu stanowi o wysokiej jakości każdej podejmowanej przez... nie, nie przez chłopaka - przez każdego aktywności. 
Bo logika tej narracji jest taka: jeśli baba [dajmy spokój eufemizmom, w naszym języku potocznym nie ma frazeologizmu [robić coś] like a girl - jak dziewczyna; jest za to pełny pogardy frazeologizm [robić coś]  jak baba] biega/kopie, pływa jak baba, to biega głupio.
GŁUPIO! 
Bez wartościowania się tu niestety nie obejdzie, chociaż doprawdy, no doprawdy, wyobraźcie sobie bieg MĄDRY i GŁUPI... Macie taką wyobraźnię? Nie: mądrego lub głupiego biegacza, nie mądrą lub głupią biegaczkę - głupi bieg, głupie ruchy.
Więc baba z natury głupio się rusza: kiedy biegnie, to jej te nóżki tak na boczki idą i wciąż martwi się, że jej wiatr potarga fryzurę. Kiedy walczy, to niczym kotek: markuje jakieś zadziorne drapanie pazurkami, zapewne długimi i umalowanymi. W ogóle każdy jej ruch i gest ma w sobie coś z baletu; emfatyczne podrygiwania plus nieustanny chichot. Wieczne udawanie: udaje, że biegnie; udaje, że walczy - no, przecież wiadomo, że kiedy baba mówi nie, to udaje, bo tak naprawdę mówi tak. 

Więc co: baba powinna biegać jak chłop? Otóż zdaniem niektórych też nie. Bo kiedy baba biega jak facet, czyli udaje, znów udaje, to też biega głupio. Wtedy to dopiero biega głupio! Idiotka.
Więc co: baba nie powinna biegać w ogóle?

Jedna z bohaterek spotu oświadcza w końcu:  Yes, i kick like a girl, and I swim like a girl, and I walk like a girl, and I wake up in the morning like a girl... Bacause I am a girl [ Tak, kopię, jak dziewczyna, pływam, jak dziewczyna, chodzę, jak dziewczyna i budzę się co rano, jak dziewczyna. Ponieważ JESTEM dziewczyną]. I nie jest to coś, czego powinnam się wstydzić - dodaje.

Tajemna istota dziewczyńskości prędko ewoluuje we wredną istotę babstwa. Gdyż ponieważ musi istnieć jakaś czarna nieprzenikniona materia, która sprawia, że INNE baby są wredne.
Dlaczego same o sobie mówimy per baby?
Z czego zrobione są więzi między kobietami w kraju, gdzie tak często używa się słowa ''babsko''.

Co stanowi o wrednej istocie babstwa?
Wszystko, co nie jest istotą chłopstwa. Słowem: różnica. Albo twoje zachowania, emocje, reakcje klasyfikowane są jako męskie, albo babstwo. Albo masz glejt wydany przez chłopów, że baba z jajami, albo babstwo. Albo masz glejt wydany przez baby, żeś równa baba, albo babstwo.
Wredne. Z natury.
Kto się w tym wszystkim połapie?

A potem Klomszczel przychodzi do domu i pożąda, żebym mu zapodała piosenkę o żabce małej, w której na brzegu stare żaby rajcowały, jak te baby. Nawet żabom się udziela wredna istota babstwa, nawet żabom. 

I może dlatego, żeby ominąć te skomplikowane logiczne wygibasy, ja biegam jak ja. Ja kopię jak ja. I budzę się co rano jak ja. 
I co dnia tłukę Ostrej Siostrej do głowy, że Ostra biega, jak Ostra; kopie, jak Ostra; budzi się co rano, jak Ostra.
I nigdy nie mówię Klomszczelowi, że wyje, jak baba; że mazgai się, jak baba. I nie tępię jego przypływów czułości, mówiąc, że zachowuje się jak baba. 
I w ogóle niechętnie patrzę na używanie słowa baba w moim domu. 
Bo ja jestem kobietą, a moja córka jest dziewczyną.


2 komentarze:

  1. Coś w tym jest. Nigdy nie definiowałam swojego życia przez moją płeć. To ja szłam na polibudę, to ja biegałam, to ja malowałam paznokcie, to ja zakładałam buty i to ja czytałam książki. Bez przymiotników "babskie" książki, ani "męskie". Choć wydaje mi się, że książki czytane przeze mnie są dość uniwersalne i ciężko je zaliczyć do kategorii płci. W ogóle nic mnie nie zniechęca do czytania jakiejś pozycji jak reklama "idealna dla kobiet", albo "idealna dla mężczyzn". Pewnie dlatego omijam większość książek okołofeministycznych, bo one są jednak kierowane głównie do kobiet i pisane językiem ofiary walczącej z germańskim opra... to jest chciałam powiedzieć z mężczyzną.

    Czy kobieta kobiecie babą? A pewno. Chyba dlatego kumpluję się głównie z facetami. Od nikogo w sieci nie usłyszałam tylu wyzwisk, i to tych najbardziej wulgarnych niż od kobiet. Kim to ja nie byłam. Głupią pizdą, chudą siksą i tak dalej i tym podobne. Wiem, że jestem znienawidzona za mój wygląd i za moje poglądy. Czasem też mam wrażenie, że niektóre babki nienawidzą mnie bezinteresownie. Tak po prostu z marszu, bo wydaję się być szczęśliwym człowiekiem. No ale to już jest problem bardziej ogólnopolski, faceci też lubią nie lubić sąsiadów z kosiarką, bo się za często uśmiechają.

    Swoje dziecię staram się chować może trochę przewrotnie, nie na "chłopczycę". No wiesz, nie chcę jej wtłaczać do głowy, że ma wybierać kierunek męski, bo inaczej będzie traktowana niepoważnie w każdym serwisie. Albo że hydraulik będzie ją traktował jak blondynkę, więc ma udawać chłopa i w ten sposób zyskać jego szacunek. To ślepa uliczka. Chciałabym, by widziała różnice wypływające z płci, ale zarazem była dumna z tego, że jest dziewczyną. Z każdej rzeczy, jaką robi bez oceniania, czy robi coś jak ktoś określonej płci. Żeby nie podchodziła do pracy, w której np. przeważają mężczyźni jak do rywalizacji, że musi im udowodnić, jaka jest super. Nie musi. Może za to się z nimi zaprzyjaźnić, wbrew stereotypom, że kobiety i mężczyźni nie potrafią znaleźć płaszczyzny porozumienia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Lavinko, ja nawet napisałam powieść, którą Twoja formuła "kobieta kobiecie babą" streszcza najtrafniej. Oczywiście nie znalazłam dla niej wydawcy (same baby w tych wydawnictwach;)), ale wciąż mam nadzieję, że może jeszcze się uda. Tak właśnie - kobieta kobiecie,wiecie, wilkiem eciepecie. Długo nie mogłam uwierzyć samej sobie w swoje wiekopomne odkrycie, że to kobiety kobietom zgotowały ten los, że sobie tu taką parafrazę wdrożę.
      Wolałaby wyjść od kategorii "człowiek", potem jakieś imię, co lubi... takietam. A że przy okazji kobieta? Wspaniale! Mężczyzna? Drugie wspaniale.
      Ja? Ja jestem Ja. Czasem stuprocentowa kobieta, czasem stuprocentowy facet.Najczęściej cuś pomniędzy... Mocno wierzę w absolutną jedność-jedyność każdego człowieka, chociaż zdarza mi się rzucać tymi wszystkimi: a, bo facet to zawsze; a, bo kobieta, to nigdy. A Ostrą staram się przekonać, że szacunku nie zyskuje się spełniając podświadome potrzeby innych ludzi, z których ta najsilniejsza, choć najczęściej niewyartykułowana wprost, brzmi: bądź taka, jaką ja chcę cię widzieć. Nie - bądź sobą. Masz Masz Matkę Wariatkę - to zobowiązuje;)

      Usuń